... mam fartuszek z muchomorkiem. Czy sześciolatek polubi szkołę?

Kilk dni temu odbyłam taką rozmowę:
Ja: jak się nazywacie:
...: Diana i Nina
Ja: ile macie lat?
Diana: Ja mam sześć, a ta druga też ma sześć, bo jesteśmy bliźniaczkami.
Ja: idziecie po wakacjach do szkoły?
Diana: Nie, bo nam mama przedłuża dzieciństwo.
Nina: Ale my nie jesteśmy z tego zadowolone.
Ja:?
Diana: ... bo już się nudzimy.



Sześciolatek, sześciolatka w szkole: zgroza czy hura? W ramach Uniwersytetu Dzieci od kilku lat prowadzimy zajęcia dla około tysiąca dwustu 6- i 7-latków (niestety tylko tyle mamy miejsc). Mniej więcej połowa to sześciolatki. To najbardziej entuzjastyczna grupa studentów Uniwersytetu Dzieci. Starają się nie opuścić żadnych zajęć. Prowadzący warsztaty są zachwyceni aktywnością, ciekawością, poznawczą odwagą i wiedzą dzieci. Dlaczego? Bo małe dzieci mają wiele wspólnego z naukowcami: chcą odkryć dlaczego coś jest jakieś i dlaczego jest właśnie takie. Uczą się w naturalny, niewymuszony sposób. Zadają pytania i szukają odpowiedzi. Sześć lat to bardzo dobry wiek na naukę. A  szkoła nie oznacza wcale końca dzieciństwa. Dzieci nie żegnają się przecież z lalkami, samochodzikami, klockami, grami planszowymi. Świat możliwości dopiero się przed nimi otwiera.



Strach przed szkołą bierze się przede wszystkim z wyniesionego z własnego dzieciństwa obrazu “surowej” szkoły. Surowej nie tyle w sensie reguł, co przede wszystkim wyposażenia: ławka, krzesło, tablica, kreda. Koniec. A także wspomnienia żmudnej kaligrafii, słupków i recytowania chórem. Bo to dorośli się boją, nie dzieci. A szkoła zmieniła się i zmienia się nieustannie. W jakim tempie i czy rozwój dotyczyć będzie także “mojej” szkoły, zależy także od rodziców. Każdy – szczególnie rodzic szkolnego debiutanta – może przecież pójść do szkoły, zobaczyć przyszłą klasę swojego dziecka, świetlicę, łazienki, porozmawiać z nauczycielami, dyrektorem, personelem, zapytać jak będzie wyglądał dzień szkolny. Może nie jest tak źle? Może czekają tam na dzieci niskie, przyjazne stoliki, kolorowy dywan na podłodze, ciekawe plansze na ścianach, pomoce dydaktyczne i zabawki na półkach? A jeśli nie, to jaka pewność, że będą tam za rok, gdy obecna sześciolatki będą o rok starsze? Nie tylko 6-, ale również 7-latek potrzebuje “miękkiego” startu w szkole. Rodzic może zasygnalizować szkole, że mu zależy; dobra szkoła albo przygotuje się sama, albo ostatecznie zareaguje na taki sygnał. A po co komu zła szkoła, która tego nie zrobi? Trzmajmy od niej z daleka także 10-latka i starsze dzieci.



Dlaczego warto już w najbliższym roku szkolnym posłać dzieci sześcioletnie do szkoły?  W tym roku tych najmłodszych była znikoma ilość. Nauczyciele i szkoły łagodnie oswajali się z ich obecnością. W przyszłym roku szkolnym będzie ich więcej, a nauczyciele z pewnością podejdą do najmłodszych uczniów z dużą starannością, będą musieli nauczyć się pracy z nimi, a więc ich podejście będzie świeże, bez rutyny. W kolejnym roku szkoły spodziewają się oblężenia, więc najważniejesze będą wyzwania organizacyjne – jak poradzić sobie z tak dużą ilością dzieci.

Obniżenie progu szkolnego wiąże się ze zmianami programowymi. Program został dostosowany do możliwości i potrzeb młodszych dzieci. Obecni siedmioletni pierwszoklasiści czasem więc nudzą się na lekcjach. Dzieci, które w najbliższym roku szkolnym mogłyby przyswajać specjalnie dla nich przygotowany materiał, rok później z tymi samymi podręcznikami, mogą nie mieć już takiej satysfakcji z uczenia się, gdyż lekcje mogą wydać się im zbyt łatwe. A w nauce nie ma nic gorszego niż nuda. Dzieci rozpocznają naukę jak przygodę – z entuzjazmem. W przygodzie musi jednak być wyzwanie . 

Rozumiem, że wielu rodziców chce zatrzymać dzieci na obecnym etapie z troski o nie: są jeszcze takie delikatne, a szkoła jest pełna rozbieganych łobuzów. A w dodatku być może już po czterech godzinach będzie trzeba dziecko odebrać ze szkoły. Przedszkole to wygoda. I pani zawsze przypilnowała, by zjadło obiad.
Szkoła to nowy etap życia dla całej rodziny: inne obowiązki, iny plan dnia, inne wyzwania. Prędzej czy później trzeba będzie się przestawić. Nie ważne czy z 6- czy 7-latkiem, zagadnienia są te same. Warto zadbać przede wszystkim o to, by miejsce, w którym dziecko spędzi kilkadziesiąt godzin tygodniowo było godne zaufania. Warto zrobić to jak najszybciej.

Komentarze

  1. Ja tylko dodam link do artyk,ułu który pojawił się dzisiaj na głównej Interii.

    http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/bunt-rodzicow-szesciolatkow,1656606

    I zapewne prawda leży gdzies po środku. Trochę racji mają i Ci którzy totalnie sprzeciwiają się posłaniu 6 latków do szkoły, i Ci którzy tę opcję forsują jako jedyną drogę :)

    Ci którzy zadali sobie trudu pójścia do przyszłej szkoły, czy to na dni otwarte czy to tak przy okazji, stanęli po danej stronie barykady widząc co tam ich dziecko zastanie. Ze swojego doświadczenia powiem że ani nie jest tak kolorowo, jak po kolorowej stronie Uniwersytetu Dziecięcego, ani nie jest tak tragicznie że tych dzieci posyłać nie wolno. Co Dyrekcja szkoły to inaczej. Jaki Pan taki kram.

    OdpowiedzUsuń
  2. polecamy serdecznie z zapoznaniem się z projektem stolika dla dzieci, który... rośnie wraz z dzieckiem!
    Idealnie wpisujący się w program "sześciolatka".
    oto link:
    http://www.space-lab.pl/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak dostać/nie dostać białej gorączki w szkole

Learn now, play later

Metoda pytań i doświadczeń - jak pracujemy w Uniwersytecie Dzieci