Unschooling-reschooling czyli trzeba kiedyś rozbić to jajo

 







A gdyby tak dzieci przestały chodzić do szkoły? Cały dzień same szukałyby inspiracji, brały za siebie odpowiedzialność, uczyły się życia żyjąc, a nie z podręcznika …. Mogłyby się trochę nudzić, ale wtedy doświadczenie nudy motywowałoby je do jakiejś pracy. Wyrwałyby się ze schematu jednego dla wszystkich. Uczyłyby się w swoim tempie i zgodnie ze swoimi zainteresowaniami. Nie musiałyby się już zimą zrywać z łóżek przed świtem, by zdążyć do szkoły przed dzwonkiem. I w ogóle, te dzwonki szkolne - jaki przeżytek - czasem przerywają lekcję w najlepszym momencie, a czasem to  trudno dociągnąć do dzwonka. Nie wyobrażam sobie, że byłabym w stanie dzisiaj dzień w dzień wysiadywać na lekcjach.


 „Nie należy nigdy dziecka trzymać na miejscu, kiedy chce chodzić, ani mu kazać chodzić, kiedy chce zostać na miejscu. O ile wola dzieci nie jest zepsuta z naszej winy, nie pragną one niczego na próżno. Powinny skakać, biegać, krzyczeć, kiedy mają ochotę”.

                      Jean-Jacques Rousseau 


 A więc, gdyby tak rozluźnić te więzy szkoły, posłuchać pana Rousseau i pozwolić, by natura się odezwała?


 Ale zaraz. Ja to znam! To się dzieje naprawdę. To dzieje się teraz. Nikt nie pędzi do szkoły, nie liczy much na suficie do dzwonka.


A wszyscy tacy przemęczeni.  Każdy narzeka na brak albo na nadmiar. Nauczyciele na to, że uczniowie nie potrafią się sami uczyć, że ani nie mają ani wewnętrznej motywacji, ani wewnętrznej dyscypliny.


Uczniowie, że nuda - lekcje podawane przez okienko są senne i długie (dobrze, że przynajmniej można wyłączyć kamerkę i jest tak, jakby każdy siedział w ostatniej ławce).


Nikt do szkoły nie chodzi, a wszyscy czują się jakby w szkole zamieszkali. Szkoła wlazła do pokoju, idzie za tobą po każdą herbatę, po kanapkę do kuchni, zagląda przez ramię do lodówki. A rano nawet wraz z laptopem wsuwa się do łóżka, bo kto powiedział, że trzeba wstać na pierwszą lekcję.


Sytuacja testuje szkołę. Szkoła stacjonarna wbiła się w nowy wirtualny format jak chleba bochen w foremki na pierniczki bożonarodzeniowe. Od samego upychania już głowa boli. Nie wszystko się mieści, a ciasteczka nie przypominają ani chleba, ani pierników. Nie oszukujmy się: - jest nowa forma - ma być nowe ciasto. 


Oczywiście nie przygotowujemy się na trwałą zmianę. Prędzej czy później pandemia się skończy. Prędzej czy później, szkoła wróci do budynków szkolnych. Jako społeczeństwo odetchniemy zapewne wtedy z ulgą, że świat wtoczył się na stare tory.Trzeba jednak odrobić tę lekcję i i odpowiedzieć na pytanie: czy forma i treść dzisiejszej szkoły to jest to?


Obawiamy się, że te miesiące , może rok cały, wyrwane regularnej szkole odbiją się gorszym efektem, głównie na tych rocznikach, co szkołę zaczynają albo kończą. Pierwszaki jednak nie zgubią żadnej literki, a maturzyści nie będą mniej dojrzali w związku z pandemią. Może niektórzy nigdy nie przerobią budowy pantofelka. Inni nie poznają żadnego Rymu ulotnego Władysława Syrokomli. i zawsze szkoda, i zawsze żal. Nie odbije się to pewnie na całym ich życiu. Wszyscy natomiast stracą bezpowrotnie te dni społecznego dorastania i wyrabiania się: dostosowywania, przeciwstawiania i w ogóle - bycia razem.


Minister mówi coś o krojeniu podstawy programowej na okoliczność szkoły w domu.

Może podstawa nie tylko na okoliczność pandemii jest nie do ogarnięcia - może jest sucha, twarda, przerośnięta i najzwyczajniej nie mieści się w formacie lat 20. XXI wieku?


Stąd i zowąd słychać, że uczniowie sami nie potrafią się uczyć. Wyszło to w szkole pandemicznej. Czy jednak na brak umiejętności uczenia się można przymknąć oko w warunkach szkoły stacjonarnej?  Nie od dzisiaj umiejętność uczenia się jest kluczowa, bo otwiera drzwi i okna do światów i zakamarków wiedzy.

Naturalna ciekawość, którą wszyscy przecież mamy, może zaprowadzić nas w rejony o których nam się nie śniło. By jednak wiedza nie okazała się snem, który pryśnie zanim się obudzimy,  za ciekawym odkrywcą powinien podążać badacz, który szkiełkiem, okiem, uchem, nosem i rozumem ogarnie światy, do których zaprowadził go odkrywca. Aby odkrywca i badacz nie utknęli na manowcach, potrzebna jest jeszcze i  mapa, i wehikuł, i dyscyplina porannego wstawania, by ruszać na wyprawę. 


***

Szkoła to nie jest bułka z masłem. Nie da się reformy edukacji napisać przy porannej kawie. Widać jednak, że czas zagnieść nowe ciasto i kiedyś trzeba będzie podwinąć rękawy, wysypać mąkę na stół i rozbić jajo.






***


A jeśli chodzi o Syrokomlę, to i tak odniósł on ogromny sukces edukacyjny - choć incognito. Wszyscy, ale to wszyscy, znamy jeden jego wiersz. Jak wiele innych rzeczy, nauczyliśmy się go, zanim poszliśmy do szkoły. "Wlazł kotek na płotek i mruga, piękna to piosenka, niedługa" w pewnym sensie wyszło spod jego pióra. Choć piosenka stara i ludowa, to poeta ją opracował i rozszerzył.






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak dostać/nie dostać białej gorączki w szkole

Metoda pytań i doświadczeń - jak pracujemy w Uniwersytecie Dzieci

Mr Lee, I would like to visit your school