Misja na Tytana



Naukowcy szukają życia na Tytanie. Tytan, największy księżyc Saturna, przypomina Ziemię. Otacza go gęsta atmosfera bogata w związki organiczne. Nie ma tam jednak wody – wielkie jezioro, odkryte przez sondę Cassini wypełnione jest metanem. Skąd więc biorą się śmiałe hipotezy, jak ta, że możliwe jest życie na Tytanie? Na przykład z kreatywnego myślenia. Jest ono zarówno praprzyczyną niezwykłych fabuł powieściowych czy filmowych, jak i daje początek śmiałym naukowym teoriom. Inną jest umiejętność wnioskowania. Odważna hipoteza dotycząca życia na Tytanie opiera się na prostym założeniu: życie potrzebuje energii, na Ziemi organizmy czerpią ją z utlenianych związków organicznych. A jak mogłyby sobie radzić organizmy na Tytanie? Musiałyby potrafić wodorować acetylen, wtedy manna spada im z tytanowego nieba.


Zdolność dostrzegania rozwiązań dobrze służy zarówno pokonywaniu codziennych problemów, jak i małej i wielkiej przedsiębiorczości. Życie wodzi nas za nos czasem w banalnych sytuacjach – wówczas przydaje się praktyczna zaradność w rodzaju: „ugotuj z tego, co masz w lodówce”. Ten rodzaj przedsiębiorczości w naszym kraju mamy opanowany do perfekcji. Czy jednak zmysł praktycznej pani i złotej rączki przekłada się na innowacyjność przez duże „I”? Tu nie wystarczy gospodarne – skądinąd cenne - wykorzystanie resztki tuńczyka, gałązki pietruszki i ostatnich dwóch łyżek śmietany. Tu potrzebna żyłka kucharza eksperymentującego, zestawiającego stek z polędwicy z konfiturą z czerwonej cebuli nie desperacko, lecz z ciekawości.
Śmiałość wyobraźni i odwagę myślenia można rozwinąć w sobie lub innych. Wybitne jednostki robią to wbrew – często w ramach buntu. A może systemowe rozwiązania edukacyjne mogłyby je również kształtować.
Nie zrobią tego jednak testy, czytanie podręcznika na lekcji i odpytywanie. Odwagi myślenia nie nauczy wykład spod tablicy – ten może jedynie pokazać przykłady, opowiedzieć historię cudzej odwagi. Śmiałej wyobraźni, która połączy fakty z dwóch różnych dziedzin, nie rozwinie nauczyciel, który sam nie stawia i nie weryfikuje hipotez ani taki (lub taka), co odkreśla punkty z podstawy programowej. Odwagi do myślenia nie nabędą uczniowie, którym nie stwarza się okazji do formułowania opinii i ścierania argumentów. Chęci do działania nie rozwiną ci, którzy osobiście nie spróbowali, co stanie się z mentosem wrzuconym do coli ani dzieci, które potajemnie w łazience nigdy nie pomieszały szamponu i perfum.


Popatrzmy na sprawę z innej strony. Czy miejsce na doświadczenia jest tylko w łazience, a więc po godzinach? Eksperymenty wykluczone z głównego nurtu, tułające się na manowcach edukacji i nauki tam zapewne pozostaną, gdy nie nada im się rangi podstawowej szkolnej aktywności.


Szkołę czeka wielka zmiana. Aż strach, jak wielka. Czy na pewno wiemy, czego oczekujemy od 12, 15 czy 17 lat edukacji? Wydaje się, że obecne rezultaty "edukacyjnej obróbki ucznia" mijają się z rzeczywistością. Wszyscy narzekają: rodzice na szkołę, nauczyciele na władze oświatowe, wykładowcy na studentów, studenci na program, pracodawcy na absolwentów …. A rodzice 3- czy 4-latków już z wyprzedzeniem boją się zderzenia ze szkołą. Jest ciężko. A tu świat wymaga, abyśmy bezbłędnie radzili sobie z informacją, żąda, byśmy byli inżynierami i programistami, domaga się podejmowania coraz trudniejszych decyzji etycznych, spodziewa się, że będziemy twórczy, przewidujący i przedsiębiorczy. Mamy tworzyć innowacyjne produkty, nowatorskie usługi, po prostu nieustannie zmieniać świat na lepsze.


Przecież nie wszyscy musimy być Steve'ami Jobsami – powie ktoś. Większość i tak ostatecznie ma przeciętną pracę, zwykłego męża lub żonę i jeździ na normalne wczasy typowym samochodem. Z drugiej strony, pragniemy, by to nasze zwykłe życie było na poziomie. Aby w lokalnym sklepie produkty były świeże i zdrowe, komunikacja działała bez zarzutu, polska reprezentacja wygrywała, politycy szybko podejmowali właściwe decyzje... Do tego, dobrze było by, aby kraj coś znaczył i abyśmy mogli się poczuć dumni z nobli, oskarów czy jakiś polskich wikipedii.

Nie da się uciec od tematu. Szkoła musi przygotowywać aktywnych, otwartych, rozumnych ludzi, gotowych lecieć na Marsa, pracować nad komórkami macierzystymi albo otworzyć najlepszą w mieście piekarnię. Ludzi rozumiejących informacje i podejmujących sprawnie działania i decyzje. Szkoła to najważniejsza instytucja przyszłości.

W 2020 roku NASA wyśle misję na Tytana, która zweryfikuję hipotezę innego paradygmatu życia. Nieprędko dowiemy się czy myślenie to opisuje rzeczywistość czy tylko hipotetyczny model – sonda na księżycu Saturna wyląduje za 16 lat. W tym czasie obecni pierwszoklasiści będą szukać pierwszej w życiu pracy. Czy szkoła wyniesie ich na wysoką orbitę i umożliwi wysokie loty?

Popularne posty z tego bloga

Jak dostać/nie dostać białej gorączki w szkole

Metoda pytań i doświadczeń - jak pracujemy w Uniwersytecie Dzieci

Learn now, play later