W nowym roku szkolnym: stres czy entuzjazm?

Szkoda, że nauczyciele wracają do szkół zestresowani. Przecież od ich nastawienia wiele zależy. Zmęczony, niezadowolony nauczyciel nie wzbudzi zapału w uczniach. A bez entuzjazmu trudno o dobre rezultaty.
Mam wrażenie, że początkiem roku wszyscy się stresują. Nawet moja 9-letnia córka, która jest jeszcze w bezstresowych rejonach, bo w trzeciej klasie, wcale nie cieszy się z powrotu do szkoły. Jedyne, co ją zachęca, to spotkanie z koleżankami. Rodzice – dla nich pocieszające jest tyko to, że dzieci w końcu będą miały ustabilizowany rozkład dnia i opiekę. Poza tym: te zakupy, zebrania, wyobrażone nieporozumienia.


Co się dzieje z polską szkołą, że zanim na dobre się zaczęła, już wszyscy mają obawy? Czy to nieustanny ruch wokół tematu edukacji - od przedszkola do matury, poprzez laptop i ciężki tornister – zmęczył temat edukacji?
Szkoła dotyczy znacznej części społeczeństwa: jedni chodzą do niej, inni w niej uczą (całkiem spora grupa zawodowa), jeszcze inni są rodzicami tych, którzy chodzą. A więc można zaryzykować, że edukacja jest sprawą ogólnospołeczną. Wszystkie ostatnie tematy okołoszkolne, choć tak różne, prowadzą do tej samej diagnozy: szkoła potrzebuje gruntownego przemyślenia i zmiany paradygmatu. Wymiana pojedynczych elementów nie działa. Powoduje jedynie wewnętrzne rozprzęgnięcie i frustrację. W środku tego jest nauczyciel. Wszyscy od niego wymagają, a on po prostu stracił zapał i nie daje rady.
Wymaga się od niego, by pracował nowocześnie – także w oparciu o nowe technologie,  był kreatywny, uczył coraz młodsze dzieci, bardzo dobrze przygotował wszystkich do matury z matematyki, nauczył dzieci pracy projektowej, zapewnił dzieciom bezpieczeństwo, wykonywał swą pracę misyjnie, nie żądając wygórowanego wynagrodzenia. Nauczyciel to jeden z bardziej wymagających zawodów – choć w klasie przed uczniami spędza tylko osiemnaście godzin, to dla dobrego nauczyciela jest to czas niezwykle intensywnej pracy. Wówczas cały czas musi skupić uwagę uczniów, nieustannie być z nimi w emocjonalnym i intelektualnym kontakcie. Dopiero cicha praca nad zadaniami domowymi i dyktandami daje pewien spokój.
Nauczycielom stawia się wiele zarzutów: są pozbawieni pasji, działają zachowawczo w niewielkim stopniu modyfikując swój warsztat pracy. Mając czwórkę dzieci, spotykam wielu nauczycieli. To najbardziej zróżnicowana pod kontem stosunku do swojej pracy grupa: tu znajduję najwięcej entuzjastów i najwięcej wypalonych i zrezygnowanych cyników. Co tu nie działa? Bo że nie działa, to wiem na pewno.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak dostać/nie dostać białej gorączki w szkole

Learn now, play later

Metoda pytań i doświadczeń - jak pracujemy w Uniwersytecie Dzieci